piątek, 31 stycznia 2014

Podróż do Zakopanego

             Zima przyszła, ku mojej uciesze, piękna, biała, mroźna. Radowało mnie to tym bardziej, ze miałam perspektywę krótkiego pobytu na południu kraju.
             Podróżowanie z północy na południe jest teraz dużo lepsze dzięki autostradom, choć nadal z postojem jest to około 8 godzin. Niestety zima zaskakuje drogowców za każdym razem tak samo i w niedzielny poranek, gdy zaczęły się mrozy i sypnął śnieg na płatnej A1 przejezdny był tylko jeden pas. Na całej trasie była tylko jedna maszyna odśnieżająca. Ale i tak było nieźle.
           Gdy w zasięgu wzroku pojawiły się góry serce rosło. Na Zakopiance pojawiliśmy się późnym popołudniem, więc wkrótce zachodzące słonko dodało coś od siebie. Oto dokumentacja w kilku odcinkach. Na początek fotki robione z auta.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 





 






4 komentarze:

  1. Hej.Dawaj wiecej zdjęć , rozdrażniłaś oczy :-)
    Piękne to słońce ....Czekamy na więcej..
    Pozdrawiamy w Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj! Dla Was również wszystkiego dobrego:)
      Te fotki to takie w pędzie samochodowym, ale widoki były zachwycające.
      Buziaki:)

      Usuń
  2. Zapowiada się zatem ciekawa seria fotografii. W Zakopanem byłam raz w życiu na wycieczce kilkudniowej ze szkołą. Zastanawiam się, kiedy tam pojechać, żeby nie było tłumów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie jest latem, ale turystów do diabła i trochę, czasem na szlakach trudno się przecisnąć. Wiosna krokusy wyrastające ze śniegu robią wrażenie. Ale chyba wczesna jesień wrzesień/październik to najlepszy czas. Ja do Zakopka jeździłam najpierw z rodzicami, potem na obozy, a wreszcie z przyjaciółmi, każdego roku. Potem rzadziej, ale zawsze wracam tam z radością. Pamiętam, gdy podróżowałam pociągiem, to po całej nocy widok wyłaniających się gór był nagroda za długą podróż i zachwycał. Często nocowałam w kościelisku i lubię tę okolicę. Dobra baza wypadowa. Niestety nigdy nie udało mi się wejść na Rysy, mimo wielu podejść. Zawsze przeszkadzała pogoda, gdy mieliśmy zamiar wspinać się na ten szczyt. Najcięższą była wyprawa na Zawrat i Orlą Perć. Przeżyłam też burzę na Czerwonych Wierchach, gdy jeszcze nie było odgromników. Doliny też piękne. Niestety nie lubię spacerów po górach w tłumie, dlatego gdybym miała wybór chyba byłaby to jesień. Pokoje też są wtedy w lepszych cenach.
      Wybierz się, wybierz, choć do komercji miasta trzeba się przyzwyczaić i zaakceptować. Miasto chce zarabiać, a turyści maja wymagania. Wzruszają mnie symbole, które przetrwały i nie poddały się upływowi czasu, takie jak sklep Społem, niezmienna poczta główna, sklepiki z wyrobami miejscowych, targowisko, ale tylko to, gdzie są oscypki i cała reszta, bo potem zaczyna się zwykły bazar itp.

      Usuń